GOLDEN SLUMBERS. BLOG MUZYCZNO - FILMOWY NA CZASY KRYZYSU.

Żyjemy w czasach, w których Czesia z "Klanu" pisze książkę o tym jak stać się sławną, a idiota wspinający się po piorunochronie jest postacią kultową. Dlatego tak bardzo potrzebne są w Polsce prawdziwe autorytety. A blog "Golden Slumbers" to prawda 24 razy na akapit.

9 kwi 2010

TAK NA OKO#16: JAK WYNUDZIĆ WIDZA?


Jak wytresować smoka
reż. Dean DeBlois, Chris Sanders
USA 2010r.
UIP




„Jak wytresować smoka” to kolejna komputerowa animacja studia DreamWorks. Nie chcę wyjść na wiecznego malkontenta, ale uważam, że twórcze moce ludzi z wytwórni Spielberga w dziedzinie filmu animowanego, skończyły się na dobrą sprawę w drugim Shreku. Trzecia część już mnie nie porwała. Podobnie jak późniejsze „Madagaskary”, czy „Skoki przez płoty”. Dlatego też nie spodziewałem się wiele po półtoragodzinnej lekcji tresowania mitycznych potworów.


Cechą charakterystyczną animacji DreamWorks była gra rozmaitymi filmowymi cytatami. Dwoma najznamienitszymi przykładami owej intertekstualności były dwie pierwsze części „Shreka”. W kolejnych filmach, autotematyczne gierki stały się już nużące i często sprawiały wrażenie robionych na siłę. Najwyraźniej twórcy zdali sobie tego sprawę i w najnowszym filmie właściwie zupełnie odarli historię z filmowych odniesień. W efekcie otrzymaliśmy klasyczną historię z cyklu „od zera do bohatera”, opartą na kanwie bildungsroman, osadzoną w świecie legend wikingów. Główny bohater – Hiccup (Czkawka), to klasyczna ofiara losu. Chłopak wydaje się nie przystawać do wioskowej, społeczności. Wszak przynależy do dumnej i męskiej nacji Wikingów. Tyle tylko, że sam Hiccup ani dumny, ani męski nie jest, co odbija się na jego relacjach z ojcem – przywódcą społeczności wioski Berk.


Aby stać się prawdziwym mężczyzną Hiccup musi zabić smoka. Jednak kiedy nadarza się taka okazja bohater pasuje. Co więcej nie tylko nie zabija potwora, ale stara się go obłaskawić i wytresować. Ta pacyfistyczna wymowa dzieła jest oczywiście bardzo na czasie, jednak czyni film nieznośnie cukierkowym i nudnym. Jasne, że jest to bajka skierowana przede wszystkim dla najmłodszych, ale Panowie z DreamWorks mogliby podpatrzeć chociażby Panów z Pixara, żeby zobaczyć, że może być i ładnie i emocjonująco.


Zadziwiające, że poza mało wciągającą historią, słabo wypada również strona wizualna. Nie chodzi mi przy tym o płynność i technikę animacji – tutaj oczywiście wszystko prezentuje się bez zarzutu (komputery w tych czasach czynią cuda). Chodzi mi o samą koncepcję graficzną, która wydaje się wtórna i nieefektowna. Gdzie podziała się kreatywność? Przedstawione w filmie smoki, albo przypominają pokemony (tresowany przez Hiccupa Nocna Furia) albo wyglądają jak krzyżówka T-Rexa z „Parku Jurajskiego” i królowej Obcych z „Decydującego starcia”. Ludzcy bohaterowie rażą swoją aparycją, tak jak koścista Astrid - wielka miłość Hiccupa. Zaś wioska wikingów, jak i sami jej mieszkańcy, nieodparcie kojarzą mi się z serią gry „Settlers”.


Nie ma jednak wątpliwości, że „Jak wytresować smoka” z pewnością odniesie sukces w polskich kinach. Animacja jest pokazywana w technice 3D, dla dzieci będzie to więc dodatkowa atrakcja. Rodzice będą raczej ziewać z nudów, ale pieniądze (dla pociech) wyłożą.


Historia Hiccupa raczej nie zachęciła mnie do zapoznania się z kolejnymi animacjami made in DreamWorks (choć z pewnością – z sentymentu – wybiorę się na nowego „Shreka”). Na szczęście na posterunku wciąż jest niezawodny duet Disney & Pixar, który w tym roku zaserwuje trzecią część „Toy Story”. Nawiasem pisząc - najbardziej oczekiwanego przeze mnie filmu roku :-).




Arek


1 komentarz:

  1. Uważam, że gdyby recenzent obejrzał film "Jak wytresować smoka" w 3D sam cieszył by się jak dziecko i bardziej docenił film:):D

    OdpowiedzUsuń