GOLDEN SLUMBERS. BLOG MUZYCZNO - FILMOWY NA CZASY KRYZYSU.

Żyjemy w czasach, w których Czesia z "Klanu" pisze książkę o tym jak stać się sławną, a idiota wspinający się po piorunochronie jest postacią kultową. Dlatego tak bardzo potrzebne są w Polsce prawdziwe autorytety. A blog "Golden Slumbers" to prawda 24 razy na akapit.

7 kwi 2010

TAK NA OKO #15: SCORSESE W KRAINIE DRESZCZOWCÓW.

Wyspa tajemnic
reż. Martin Scorsese
USA 2009r.
UIP




Cztery lata po "Infiltracji", Martin Scorsese powrócił z kolejną fabułą. Oparty na bestsellerowej powieści Dennisa Lehane'a film "Wyspa tajemnic", jest próbą zmierzenia się Scorsese z konwencją thrillera, bodajże (niektórzy mogą za taki uważać "Przylądek strachu") pierwszego w jego karierze.

Już punkt wyjścia fabuły zwiastuje niepokojące wypadki. Dwóch szeryfów zostaje wysłanych na wyspę Shutter na Zatoce Bostońskiej, w celu wyjaśnienia tajemniczego zniknięcia pacjentki tamtejszego szpitala. Rzecz jasna szpital ten, to bynajmniej nie placówka rodem z "Na dobre i na złe", a raczej miejsce podobne do zakładu Arkham znanego z komiksów o Batmanie. Znajdujący się na wyspie Ashecliff Hospital, to szpital psychiatryczny, w którym przytrzymywanie są pacjenci stanowiący zagrożenie dla społeczeństwa.

Detektywi - Teddy Daniels (Leonardo diCaprio) i Chuck Aule (Mark Ruffalo), szybko spostrzegają, że grozi im niebezpieczeństwo. Podkreślane jest zarówno topografią wyspy - odizolowanej, porośniętej dzikimi lasami, otoczonej skalistym nabrzeżem skutecznie odgradzającym ją od reszty świata, jak i nieprzyjazną przestrzenią samego szpitala. Grozę budzą same budynki, m.in. tajemniczy Blok C, w którym trzymani są najgroźniejsi pacjenci, jak i personel. Daniels próbuje współpracować z doktorem Cawley'em (Ben Kingsley), który uważa swoją pracę za swego rodzaju misję i podkreśla, że zależy mu przede wszystkim na zdrowiu (sic!) swoich pacjentów. Jednak od początku śledztwa natyka się na przeszkody i niechęć ze strony pracowników.

Jednak sam Daniels nie jest postacią jednoznaczną. Zmaga się z własnymi demonami - rodzinną tragedią, a także wojenną traumą. Teddy służył w amerykańskiej armii podczas II wojny światowej i brał udział w likwidacji obozu w Dachau. Podczas pobytu na wyspie dochodzi do konfrontacji z doktorem Naehringiem (Max von Sydow), który okazuje się być niemieckim emigrantem, najprawdopodobniej związanym z III Rzeszą. To spotkanie przypomina bohaterowi o wojennej tragedii. Scorsese i twórcy w niezwykle plastyczny sposób ukazują zmagania Teddy'ego ze swoją przeszłością. Sceny te, mające charakter retrospekcji rozgrywane są w konwencji onirycznej, co jest jednym z tropów pozwalających rozwiązać filmową zagadkę ...

Bo właśnie owa zagadka stanowi clou filmu. Nie jest może zbyt trudna, wszak w miarę rozwoju fabuły wszystkie tropy łączą się w logiczną całość, przez co bardziej wprawieni widzowie nie mają problemu z rozwikłaniem tajemnicy. Jednak dzięki kunsztowi Scorsese i jego współpracowników, film trzyma w napięciu od początku do końca. Suspens budowany jest poprzez świetne zdjęcia Roberta Richardsona, a także budzącą grozę muzykę Robbie'ego Robertsona. Strzałem w dziesiątkę było obsadzenie Bena Kingsleya i Maxa von Sydowa w niejednoznacznych rolach doktorów. No i w końcu sprawdził się Leonardo di Caprio. Przez cały czas miałem wątpliwości, czy Scorsese zrobił dobrze, namaszczając po Keitelu i de Niro słodkiego Leosia na swojego "aktorskiego syna". Po seansie "Wyspy tajemnic" jestem trochę spokojniejszy.

Za Oceanem, "Wyspa tajemnic" zebrała umiarkowane recenzje. Domyślam się, że krytycy mogli psioczyć na zbyt pobieżne potraktowanie niektórych kwestii. Mnie raził psychologiczny bełkot, który dość często pojawiał się w rozmowach Danielsa z Cawley'em. Jednak koniec końców, film się broni. Spodoba się zarówno fanom psychonalizy dla początkujących, jak i miłośnikom teorii spiskowych i czasów mccartyzmu. A nade wszystko fanom solidnej kinowej rozrywki. Bo nie ma co się oszukiwać. "Wyspa tajemnic" to przede wszystkim efektowny film, który widzom miał dostarczyć rozrywki, twórcom pieniędzy, a przy okazji przemycić kilka poważniejszych kwestii. I na wszystkich trzech frontach spisał się bardzo dobrze.

Arek

4 komentarze:

  1. Mnie się podobało. Co prawda jest to film na jeden raz (nie to co "Infiltracja" :P). Każdy z oglądających sam może sobie wyciągnąć wnioski z filmu. Czy to co się tam działo było prawdziwe czy urojone :) I o to chodzi generalnie, żeby taki film zostawiał coś, nad czym można się zastanowić.

    OdpowiedzUsuń
  2. @Skandal Oj Endrju, ale spoiler strzeliłeś ;)

    Zgodzę się, że to film na jeden raz. Niemniej można obejrzeć po raz drugi, chociażby ze względu na świetne rozwiązania formalne. "Infiltracja" też jest jednorazówką. Niemniej wynika to z innych przesłanek ;)(czyt. bo to zły film jest...)

    @Hanys - dzięki za cynk, już przeprawione :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Spoiler zamierzony :) Jestem diabłem, lubię psuć innym zabawę :)

    Infiltracja jest tak samo zła, jak złe są gwiezdne wojny :P

    OdpowiedzUsuń