GOLDEN SLUMBERS. BLOG MUZYCZNO - FILMOWY NA CZASY KRYZYSU.

Żyjemy w czasach, w których Czesia z "Klanu" pisze książkę o tym jak stać się sławną, a idiota wspinający się po piorunochronie jest postacią kultową. Dlatego tak bardzo potrzebne są w Polsce prawdziwe autorytety. A blog "Golden Slumbers" to prawda 24 razy na akapit.

27 sty 2010

TAK NA OKO #1: Z MNIEJSZEJ CHMURY WIĘKSZY DESZCZ.


W chmurach (Up In the Air)

Reż. Jason Reitman

USA 2009r.

UIP





Przystępując do oglądania najnowszego filmu twórcy “Juno” kierowałem się konkretnymi motywacjami. Po pierwsze – z czystej ciekawości chciałem się przekonać, czy to rzeczywiście tak dobry film jak o nim piszą. Po drugie – chciałem potwierdzić swoje przypuszczenia o tragicznej w skutkach chorobie członków Hollywoodzkiego Stowarzyszenia Prasy Zagranicznej, która niszcząc ich układy nerwowe doprowadziła szanowne gremium do obwołania boxoffice’owego walca Jamesa Camerona najlepszym dramatem a.d. 2009 r.


Po seansie utwierdziłem się w swoim przekonaniu. Być może znów górę wzięła cholerna polityczna poprawność? Wypadało zagłosować na film o pro-ekologicznym przesłaniu. Cóż, pozytywni bohaterowie „Avatara” suną przez przestworza na quasi pterodaktylach. Główny bohater „W chmurach” Ray Bingham – zagrany oscarowo przez George’a Clooneya – latając od miasta do miasta korzysta z trujących samolotów (bo przecież nie może latać na kondorach). Poza tym jego wyuczony zawód, szczególnie w dobie globalnego kryzysu wydaje się być zajęciem co najmniej wątpliwym moralnie…


Co takiego robi? Otóż Bingham jest osobą wynajmowaną przez firmy w celu zwalniania swoich pracowników. Lata z miasta do miasta informując biednych ludzi o tym, że właśnie stracili pracę (słowo „wylani” w jego fachu jest niedopuszczalne). Znakomitym castingowym posunięciem było obsadzenie Clooneya w takiej właśnie roli. Przystojny i zadbany, w nienagannie skrojonym garniturze, sprawia że widzowi łatwiej jest przełknąć dwuznaczność jego zajęcia (sam chciałbym zostać wylany z roboty przez pachnącego Clooneya). Bingham jest w pewnym sensie postacią będącą zwierciadłem naszych czasów. W pamięć zapadają sekwencje podczas lotniczych odpraw, które ukazują automatyzm działań głównego bohatera w jego naturalnym środowisku. Wznosząc się w tytułowe chmury na pokładzie samolotów American Airlines, podkreśla swój status człowieka pozbawionego korzeni. Osoby bez stałego adresu, Boba Dylana w służbie korporacji. Domem Bingham są samoloty, hotele i wypożyczane samochody. „Przyjaciółmi” pomagającymi mu funkcjonować w swoim świecie, rozmaite karty stałego klienta i programy lojalnościowe, przyspieszające odprawę na lotnisku, czy też rezerwację hotelowego pokoju. W końcu czas to pieniądz. Granice zanikają, człowiek wyzwala się z lokalności i zaczyna myśleć globalnie. Przemieszcza się z zawrotną szybkością, bazuje na szybkich podnietach. Tak jak główny bohater.


Jednak jak można było się spodziewać w tego typu produkcjach, prędzej czy później doskonale zorganizowany świat głównego bohatera zostanie ruszony z posad. A już na 100% można być pewnym, że przyczynią się do tego kobiety. W filmie Reitmana niewiasty są dwie. Jedna dojrzała, trudniąca się tym samym co główny bohater. Druga to nieopierzona gąska, dopiero wchodząca w dorosły świat. Z dojrzałą Alex (Vera Farmiga) z początku łączy bohatera tylko przelotny seks. Z czasem jednak związek zbacza z drogi czystej fizyczności w stronę niemalże platoniczności. Dla młodej Natalie (Anna Kendrick) Ray jest bardziej nauczycielem, który wdraża ją w meandry zawodu, a także dorosłego życia. Jednak jak to w życiu … role często się odwracają … A co za tym idzie, zmienia się świat bohatera. Czy z korzyścią dla niego? O tym najlepiej przekonać się samemu. Najlepiej przeznaczając 23zł uszykowane na kolejny już seans niebieskiej epopei Króla Świata, na skromniejszy ale treściwszy film Reitmana.


Arek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz